Na ostatnie uroczystości w Forcie przyjechał Pan Jacek Grzybowski i przekazał nam dwa cenne zdjęcia: swojego ojca - Stanisława Grzybowskiego oraz dr Józefa Witwickiego z Mławy (kopia zdjęcia z Muzeum Ziemi Zawkrzeńskiej). O Panu Stanisławie Grzybowskim – więźniu Fortu - pisaliśmy ostatnio w Aktualnościach i zachęcamy do przypomnienia sobie jego sylwetki (https://www.forttrzecipomiechowek.org/…/zdobywal-druki-niem…). O doktorze Witwickim należy bezwzględnie napisać kilka słów. Ukończył Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagiellońskiego. W czasie wojny z własnej inicjatywy zorganizował w Mławie szpital, w którym nie tylko leczył potrzebujących, ale który często był miejscem schronienia dla Żydów, rannych partyzantów oraz ściganych przez Gestapo. Od biednych nie pobierał pieniędzy za leczenie (czasem wręcz dawał im pieniądze). Należał do ZWZ-AK służby zdrowia, pełniąc funkcję szefa na powiat mławski. Aresztowany został 29 sierpnia 1943 r. Bezpośrednim powodem aresztowania dr Witwickiego było jego zarządzenie o umieszczeniu w sali szpitalnej pod oknem łóżka z rannym agentem policji niemieckiej. Przez okno to dostali się żołnierze AK, którzy zastrzelili agenta. Skojarzono to z kartką, którą znaleziono przy schwytanym wcześniej łączniku oddziału partyzanckiego AK, na której była prośba do dr Witwickiego o lekarstwa i miejsce dla rannego partyzanta oraz tekst: Czy została załatwiona sprawa szpitala? Doktor Witwicki trafił do Fortu III w Pomiechówku i tu został zamordowany 30 lipca 1944 r.
Doktor Witwicki cieszył się dużym zaufaniem i szacunkiem wśród więźniów Fortu. Pomagał wszystkim bez wyjątku i wszystkich podtrzymywał na duchu. Roznosił posiłki dla tych więźniów, którzy nie mogli chodzić. Jak tylko mógł, bardziej słabym podawał lepsze kawałki jedzenia. Z ciężko chorymi - spał w celi chorych. Przekazywał więźniom informacje o masowych egzekucjach, po który zmuszony był przez Niemców potwierdzać zgon ofiar. Lista jego zasług jest długa. Wspaniale, że o dr Witwickim pamiętają rodziny innych więźniów. Wszyscy musimy pamiętać.