Córka więźnia Fortu III – Pana Władysława Grodeckiego, opowiedziała nam niesamowitą historię. We wrześniu 1939 r. (była kilkuletnią dziewczynką) zauważyła człowieka siedzącego pod płotem ich gospodarstwa, od strony lasu. Poprosił, więc wpuściła go przez dziurę w płocie na podwórko i zaprowadziła do domu. Okazało się, że to polski żołnierz, który przez Puszczę Kampinoską chciał dotrzeć do Warszawy. Opowiedział, że jego pułk poszedł w rozsypkę zaraz po bitwie nad Bzurą i żołnierze na własną rękę przebijają się do Warszawy. Grodeccy nakarmili go, dali mu cywilne ubrania a wtedy on ujawnił im skrywaną tajemnicę. Otóż miał ze sobą orła z głowni sztandaru 19 Pułku Piechoty Odsieczy Lwowa (pułk wchodził w skład Armii Pomorze). Aby sztandar nie wpadł w ręce Niemców dowódca kazał drzewiec sztandaru spalić, sam sztandar zaś przekazał jednemu z żołnierzy, natomiast orła z głowni sztandaru - właśnie jemu. Żołnierz nie wierzył, że uda mu się przeżyć wojnę, więc poprosił Państwa Grodeckich o przechowanie orła. Władysław Grodecki: zastępca kierownika tartaku w Zamczysku, przedwojenny ułan, komendant lokalnego AK pseudonim Bohdan, przyjął orła na przechowanie, choć jasne jest z jakim ryzykiem się to wiązało. Orzeł był srebrny, ale miał złotą koronę, dziób i szpony. Władysław Grodecki dbał o niego aż do aresztowania przez Gestapo. Czyścił go, oliwił i mówił do niego, jak do człowieka. Po aresztowaniu Władysława Grodeckiego (i śmierci w Forcie III - pisaliśmy o tym w dniu 3 sierpnia przy okazji wspomnień dotyczących Pana Franciszka Janickiego) orła przechowywała na strychu domu jego żona - Regina. Po wojnie oddała orła do Muzeum. Warto dodać, że sam sztandar 19 pp również przetrwał wojnę – zamurowany w budynku fabrycznym w Sosnowcu. Pani Wanda obiecała nam przekazać dokumenty potwierdzające w/w historię. Jak tylko otrzymamy – opublikujemy.
Na zdjęciu Władysław Grodecki – trzeci od prawej, w towarzystwie leśniczych z Puszczy Kampinoskiej