Ostatnie dni obfitują we wzruszenia. Długo o swoim ojcu - Józefie Fabisiaku (na zdjęciu) i okolicznościach jego aresztowania opowiedziała nam jego córka - pani Elżbieta Grynkiewicz.
W dniu 10.11.1943 r. do domu państwa Fabisiaków w Rogowie przyjechało gestapo. Pani Elżbieta miała 5 lat, jej braciszek 3, mama była w ciąży. W domu były jeszcze 3 nieletnie siostry mamy i tata. Była mgła. Było ich czterech: trzech gestapowców z Płocka i komisarz z Bodzanowa. Zabrali ojca do Płocka. Spodziewał się że może się to stać, bo dwa miesiące wcześniej Niemcy aresztowali jego łącznika - Władysława Pieśniewskiego („Włodzimierza”).
Gestapowcy przywieźli ojca do domu kolejnego dnia. Zmuszali do ujawnienia miejsca przechowywania broni i dokumentów. Pani Elżbieta pamięta czarne mundury i szpicrutę w rękach jednego z nich. Ojciec był skatowany po nocnych przesłuchaniach. Wskazał im jakieś gazety bez znaczenia, ale przy okazji przekazał matce, że musi ze stogu ze zbożem zabrać skrzynkę z bronią. Odjechali i już nigdy ojciec do domu nie wrócił.
Pani Elżbieta z mamą i rodzeństwem czekali aż wróci ojciec przez wiele lat. Każdego mężczyznę podobnego do ojca – brała za ojca. „Byli pogrążeni w czekaniu”. Dopiero w 1993 r. z akt IPN Pani Elżbieta się dowiedziała, że tata został skazany na śmierć za przynależność do AK (ps. Wyrwa) i zamordowany przez Niemców 4.02.1944 r. w Forcie III w Pomiechówku.