Pieluszki suszone ciepłem ciał więźniów

Dziś spotkaliśmy się z kolejnym żyjącym więźniem Fortu. Wspominaliśmy już w Aktualnościach o rodzinie Państwa Zmysłowskich, która trafiła do Fortu w marcu 1941 r. W Forcie przebywali: Jerzy Zmysłowski, Helena Aleksandra Zmysłowska oraz ich córka - mająca niecałe 3 tygodnie Elżbieta. To właśnie Pani Elżbieta gościła nas dziś w cieniu swojego domu. Powróciła opowieść o tym, jak rodzice musieli dokonywać cudów, aby w tragicznych warunkach sanitarnych fortowych cel, zachować przy życiu niemowlę. Mieli m.in. straszne kłopoty z praniem i suszeniem pieluszek. Ostatecznie były suszone na ciałach więźniów, którzy okrywali się nimi na noc. Ojciec Pani Elżbiety wymykał się do obozowej kuchni by wyżebrać troszkę wody dla niemowlęcia. Czasem dostał trochę wody, a czasem przyłapanie przez wachmanów na pobycie w kuchni, kończyło się biciem. Po około 3 tygodniach rodzina Zmysłowskich została zwolniona z Fortu. Wuj Pani Elżbiety - Stanisław Broniszewski, który był z zawodu murarzem, przekupił jednego z gestapowców i rodzina Zmysłowskich została zwolniona rzekomo po to, aby Pan Jerzy Zmysłowski jako murarz mógł remontować domy dla niemieckich kolonistów. Problem w tym, że ojciec Pani Elżbiety nie był murarzem. Musiał szybko nauczyć się fachu.

(na zdjęciu Pani Elżbieta Zmysłowska, po mężu Gadomska)