Podczas jednego ze spotkań w Forcie III poznaliśmy córki Pana Leona Kołodziejskiego. Jedna z nich – Pani Barbara Rachuba podzieliła się z nami opowieścią o przyczynach i okolicznościach aresztowania jej ojca. W dniu 5/6 lutego 1943 r. gestapo zorganizowało najazd na kwaterę dowódcy NSZ w powiecie pułtuskim mieszczącą się w dworku właściciela majątku Gąsiorówek. Zginęło wówczas dwóch oficerów NSZ/AK, spalono dworek, zabity został również zdrajca, który doprowadził Niemców do dworku (o zdarzeniu tym jeszcze szerzej opowiemy). Od tego dnia Niemcy rozpoczęli zmasowane działania policyjne i rewizje w domach oraz aresztowania osób podejrzewanych o działalność w organizacjach podziemnych. Wśród aresztowanych znalazł się właściciel majątku Przewodowo - Maciej Ponikiewski a jego majątek został przejęty przez Niemców. Nadzór nad przejętym majątkiem został powierzony Ukraińcowi - Siergiejowi Sidorence, który wcześniej był oprawcą w obozie pracy przymusowej w Pułtusku. W dniu 8 listopada 1943 r. oddział połączonych sił AK i NSZ z gminy Obryte próbował wykonać egzekucję na Sidorence. Sidorenko został ranny, zginął zaś przebywający w majątku Niemiec. W odwecie gestapowcy aresztowali około 50 mężczyzn z gminy Kozłowo (obecnie Gzy). Wśród nich był 18 letni Leon Kołodziejski, który działał w konspiracji (głównie przewożąc meldunki i prasę podziemną). Po przesłuchaniach w siedzibach gestapo w Ciechanowie i Pułtusku trafił do Fortu III. Tu był potwornie katowany i zmuszany do przyznania się do współpracy z NSZ/AK. Pan Leon wszystkiemu zaprzeczał. Nie ujawnił też nazwiska żołnierza, którzy zabił Niemca podczas ataku na Sidorenkę. Po 4 miesiącach pobytu, dzięki rodzinie, która zapłaciła za pomoc w jego ucieczce, Pan Leon wydostał się z Fortu na wozie przywożącym zaopatrzenie. Z Pomiechówka do domu wracał pieszo. Między Pomiechówkiem a Nuną otrzymał chleb od biednej wdowy, którą do śmierci wspominał twierdząc, że uratowała mu życie. Po powrocie do domu był tak zmaltretowany i wychudzony, że jego matka go nie poznała. Pan Leon niechętnie rozmawiał o Forcie. Pobyt w nim odcisnął piętno na całym jego życiu.
Na zdjęciu Leon Kołodziejski z ojcem Wacławem i siostrą Wacławą.