Ironia losu

Mieliśmy nie pisać o zbrodniarzach z Fortu III w Pomiechówku, ale pan Piotr Weldon wywołał, w komentarzu pod ostatnim postem na FB Fundacji, postać Wacława Langiera a pan Janusz Chilicki wiele o nim napisał w swojej książce. Stąd niniejsze krótkie podsumowanie. Wacław Langier był z pochodzenia Czechem. Po zakończeniu I wojny światowej przyjechał do Polski i podjął pracę II Batalionie Saperów w Modlinie (potem Kazuniu), jako mechanik. Po wkroczeniu wojsk niemieckich zapisał się do niemieckiej policji porządkowej w Nowym Dworze Mazowieckim. Do służby w Forcie III w Pomiechówku zgłosił się w październiku 1943 r. - na ochotnika. Przejawiał wyjątkowe okrucieństwo wobec więźniów. W styczniu 1945 uciekł z Nowego Dworu wraz z rodziną. Do aresztu trafił w czerwcu 1945 r., po rozpoznaniu go na ulicy w Łodzi, przez jednego z więźniów Fortu III. Po posiedzeniu Sądu Grodzkiego w Nowym Dworze w dniu 23 maja 1946 r., w oczekiwaniu na transport do więzienia, Wacław Langier powiesił się w celi aresztu Urzędu Bezpieczeństwa. Ironia losu polega na tym, że budynek UB, w którym popełnił samobójstwo, to ten sam budynek, w którym w czasie II wojny światowej mieściło się nowodworskie gestapo.

Więcej o Wacławie Langierze w książce pana Janusza Chilickiego „Jan Chilicki. Biografia wojenna 1939-1944. Zakroczym. Pomiechówek. Stutthof.”

Na zdjęciu (dziękujemy Kalo NMD) budynek gestapo w Nowym Dworze Mazowieckim.