Fort III i Powstanie Warszawskie

Być może istnieje szczególna zależność między Fortem III a Powstaniem Warszawskim, którego rocznicę wybuchu dziś obchodzimy (to przyjdzie nam jeszcze badać), ale na pewno zależność ta istnieje. Opowiedział nam o tym Pan Jerzy Pustoła, który przez jedną noc był więźniem Fortu w czasie Powstania Warszawskiego. Otóż w dniu 11 sierpnia 1944 r., Niemcy postanowili wysiedlić część ludności warszawskiej Pragi Północ, aby oddalić ją od Wisły i uniemożliwić pomoc Powstańcom. Kobietom z dziećmi kazali się wynieść z domów a mężczyznom w wieku 15 – 60 lat zebrać się na ulicy. Pan Jerzy (miał wtedy 21 lat) razem ze swoim ojcem oraz rok młodszym bratem Wojciechem opuścili mieszkanie na ulicy Targowej i dołączyli do tworzącej się kolumny około 500 mężczyzn. Zostali poprowadzeni przez żołnierzy Wehrmachtu w kierunku Modlina. Na jednym z postojów w okolicy Jabłonnej część mężczyzn zbiegła. Przed zbliżającą się nocą, kolumna liczyła około 400 mężczyzn i jasne było, że nie dotrze przed zmierzchem do Modlina. Zapadła więc decyzja o przenocowaniu w Forcie III w Pomiechówku. Pan Jerzy pamięta jak wpędzono ich na dziedziniec przez budynkiem koszar w Forcie i zamknięto bramę. Fort był pusty. Nie było żadnych wartowników. Tylko żołnierze Wehrmachtu, którzy ich tu przyprowadzili. Kazali więźniom wejść do budynku. Pan Jerzy wspomina, że cele były opuszczone a o tragedii, która się w tym miejscu rozegrała świadczyły tylko napisy na ścianach. Było ich wiele. Nie było na nich napisane, że kogoś zamordowano, ale dla wszystkich było jasne, że to napisy wyryte przez idących na śmierć. Pozostanie w budynku na noc okazało się niemożliwe - z uwagi na ogromną ilość wszy i robactwa jaka tam się znajdowała. Więźniowie w większości spali więc na ziemi przez budynkiem. Pan Jerzy przykrył ojca i brata zabranym z domu płaszczem dziadka. Następnego dnia Niemcy dali więźniom po kawałku chleba. Zrozumieli, że przeżyją. Później wyprowadzili ich na zewnątrz i poprowadzili w kierunku Fortu w Zakroczymiu. Po drodze ludzie miejscowi mówili im, że są pierwszymi, którzy z Fortu wychodzą żywi.

Na zdjęciu – Fort po opuszczeniu go przez Niemców w 1945 r.