Oto kolejna interesująca historia przekazana nam przez rodzinę więźnia Fortu III w Pomiechówku. Pan Leonard Mysiakowski mieszkał w Kołozębiu koło Płońska. W czasie wojny wraz z żoną handlował mięsem, które sprzedawał w okolicznych miejscowościach. Prawdopodobnie ktoś na niego doniósł Niemcom. Przyjechali po niego do domu. Powiedzieli, że go zabierają, ale ma czas by się pożegnać́, w tym z sąsiadami. Tak uczynił, ale wrócił do domu. Niemcy więc kazali mu wziąć mydło i iść się umyć do rzeki. Tak zrobił, ale ponownie wrócił do domu. Dopiero wtedy, jakby nie mając innego wyjścia, Niemcy go zabrali. Trafił do Fortu III w Pomiechówku i tu został zamordowany. Do dziś rodzina Pana Leonarda się zastanawia, czy zamiarem Niemców było sprowokowanie jego ucieczki i aresztowanie całej rodziny, czy po prostu chcieli by uciekł. Jeśli tak, to dlaczego? Podobnie jeśli chodzi o Pana Leonarda – czemu nie zdecydował się na ucieczkę? Może uda się kiedyś rozwikłać tę zagadkę.
Na zdjęciu nagrobek z cmentarza w Sochocinie.